Mrocznymi barwy się słońce czerwieni

Na skałach jakby z czerni dusz odlanych

Wyje wydana dla głodnych płomieni

Gromada dziewcząt do naga rozdzianych

Żar liże kształtne i smukłe ich uda

Żar pocałunki na ich piersiach składa

U stoków góry trzy tysiące luda

Kolejną grupę w dzikim hołdzie składa

Obok potężnych mężczyzn kilkunastu

Wyposażonych w wielkie twarde członki

Rżnie dwie dziewczynki lat chyba piętnastu

Zalewa spermą twarz Anki i Loki

Ich jęki słychać już na dwa stojania

Zgodne z rytmicznym ruchem męskich bioder

Daremnie Anka twarz ręką zasłania

Tryskają członki choć się chyli odeń