w tle błękit nieba purpura i złoto

twój wzrok jak tęcza co więzi płomienie

włosy z odblasku promiennego wody

krople na rzęsach jak drogie kamienie

woda twe ciało pieści i opływa

barw aureola otacza twą głowę

dłonie trącają strumyki jasności

twą twarz przepełnia dziwne zapomnienie

stopy dotykiem uświęcają ziemię

zapach twej skóry jak kwiatów tysiące

biodra krągłością skrywają płomienie

w świątyni świątyń wiecznie gorejące

twa szyja płynnie przechodzi w ramiona

w łokciach dołeczki jak drobne różyczki

najmniejszej skazy nie poznać na dłoniach

palce różane twe głaszczą policzki

owal twej twarzy jak bogiń obrazy

czoło na obraz diamentu bez skazy

ząbki jak pereł łańcuch śnieżnobiały

piersi jak jędrne tropików specjały

skrzydła jak lekkie dotknięcia motyli

skryte wzorzystym delikatnym puchem

całe pokryte wiedzą tych co żyli

darzą cię mocą zjednoczenia duchem

twój głos wraz z słowem przenosi przesłania

a brzmienie jego jak magii kryształy

każda sylaba prawdę dusz odsłania

kiedy się śmiejesz śmieje się świat cały

blask twoich oczu rozświetla świadomość

proste się stają odwieczne pytania

przez warg muśnięcie ślesz śniącym wiadomość

spoglądasz w ciszy jak spłoszona łania

twój pocałunek to ciał połączenia

to wspólny oddech wspólne bicie serca

pomimo różnic pełne dostrojenie

rezonans istnień na kwietnych kobiercach

och pójdźmy razem na równiny wrzosów

tam gdzie demony odprawiają tany

gdzie wśród ziół wonnych i magicznych głosów

żyją powietrzne smoki-lewiatany

dosiądźmy razem jednego z potworów

utwórzmy jedność wprost na jego grzbiecie

trwajmy w jasności nad gniazdami orłów

spróbujmy barw na miłości palecie